Witam!
Przez ostatnie kilka dni śledziłem wynurzenia wielu aktywnych blogerów, którzy protestując przeciw zmianom funkcjonowania Salonu24 deklarowali rezygnację z uczestnictwa w dyskusji. Ktoś tam rzekł, że może będzie zaglądał, inny stanowczo deklarował, iż jego noga tu nie postąpi, jeszcze inny przyznał, że się waha... Rozumiem to. Sam uważam, że uzależnienie (sic!) Nas od Facebook-a jest pomysłem nietrafionym, a w niedalekiej przyszłości może nawet okazać się "pięknym samobójstwem". Taką jednak decyzję podjęli właściciele. To ich prawo.
To że wielu (?) blogerów - inteligentnych, rozsądnych, a nawet błyskotliwych - odejdzie ,wydaje się bezdyskusyjnym. Są to najczęściej ludzie przywiązani do tradycji, myślący trzeźwo i nieprzychylnie nastawieni do znanej już w średniowieczu maksymy "tam dom mój gdzie chleb". Szanuję to. Z drugiej strony tego rodzaju podejście na 100% oddaje pole zwolennikom "totalnej opozycji" aktywnie udzielającym się na Salonie. Wystarczy prześledzić wpisy "markowe", "julkowe" czy "lupinowe"... Żadna z tych "osobistości" nie wyraża niepokoju czy żalu z powodu "wtyczki" facebookowej. Lubią to bo taką mają konstrukcję psychiczną będącą pochodną wpływu otoczenia i wychowania. Tfuuu!
Sam nie mam profilu u Zuckerberga (jakoś nie ufam tej personie), wiem jednak, że oddanie pola lewackiej moralnej dziczy nie prowadzi do niczego dobrego. Blogerzy z jasnej strony mocy - przemyślcie swe decyzje!
